Polska

Między oporem a wiarą – początki komunizmu w Polsce

Damian Banasiak

1
Tryb prezentacji

Bandyckie napady

Po zakończonej wojnie Polacy niczego tak się nie bali jak napadu bandyckiego. Strach przed brutalnym najściem, nierzadko zakończonym morderstwem, był jedną z najsilniejszych ówczesnych emocji. Ktoś mógłby powiedzieć: nic nowego, przecież także współcześnie tego typu przestępczość zajmuje wysokie miejsca na polskiej liście strachów. Istnieje jednak zasadnicza różnica polegająca na tym, że w 1945 r. prawdopodobieństwo napadu i rozboju było bardzo duże, a poczucie bezpieczeństwa prawie żadne. Kilka fragmentów z prywatnych listów przejętych przez Cenzurę Wojenną pokazuje fizyczny wymiar - „w dzień i w nocy" - tego strachu.

Wieś Turobin, powiat biłgorajski, Lubelskie, 1 czerwca 1945 r.:
Mężu, żebyś wiedział, jak ja teraz przeżywam, strach wielki. U nas się teraz źle dzieje, bo banda przychodzi co tydzień i ludzi bije. Zabierają ludziom świnie, konie i zboże. U mnie jeszcze nie byli. Spodziewam się, że przyjdą i zabiorą mi krowy. Marnie u nas jest, każdy pod strachem!

Izbica nad Wieprzem, 5 czerwca 1945 r.:
U nas obecnie grasują wielkie bandy złodziejskie. Zbliża się wieczór, a człowiek drży jak liść, bo nie jest pewny, czy go wizyta złodziejska nie ominie. Ubrać się nie można, chodzić trzeba w najgorszych sukienkach. Takie życie jest już od 4-ch miesięcy. Jak tak potrwa dalej, to można będzie oszaleć. Janek miał taki napad - obrabowali go ze wszystkiego i na dodatek bili go, polewali zimną wodą i znowu bili.

źródło

M. Zaremba, Wielka trwoga. Polska 1944-1947, Kraków 2012, s. 317

Ukryj pytania/zadania
?

Pytania

1) Czego obawiano się w powojennej Polsce? Z czego wynikał ten strach?

2) Jakie źródła pozwalają nam poznać lęki ludzi żyjących w 1945 r.?

 

2
Tryb prezentacji

Upadli żołnierze

Trzeci typ bandytyzmu - leśny – w porównaniu z poprzednimi jest najlepiej opisany. Charakterystyczne, że wszyscy badacze powojennego podziemia zjawisko jego „bandycenia” eufemistycznie określają mianem „problemu”. W powojennym bandytyzmie powinniśmy raczej widzieć budzący strach i trwogę kataklizm o rozległych konsekwencjach, nie tylko społecznych, ale również gospodarczych, a nawet politycznych. Napady bandyckie na pociągi, dworce kolejowe i transport samochodowy niszczyły sieć komunikacyjną kraju; na banki, spółdzielnie, sklepy i hurtownie oraz fabryki – utrudniały akumulację środków, a tym samym odbudowę gospodarki. Powtarzające się grabieże na wsi przedłużały z kolei stan destabilizacji, niewykluczone także, że miały wpływ na wysokość cen artykułów spożywczych w miastach. Akty przemocy wobec resztek ludności żydowskiej wzmocniły jej motywację do wyjazdu. Bandytyzm przyczyniał się także do zwiększenia się grupy zwolenników nowego reżimu, legitymizującego się jako ten, który pragnie w kraju zaprowadzić ład i porządek, dać ludziom bezpieczeństwo.

 

źródło

M. Zaremba, Wielka trwoga. Polska 1944-1947, Kraków 2012, s. 343

Ukryj pytania/zadania
?

Pytania

1) Co badacze powojennego podziemia nazywają problemem? Jak myślisz, dlaczego?

2) Sformułuj ocenę opisanych w tekście postępowań. 

3) Czy zgadzasz się, że „bandytyzm” przyczyniał się także do zwiększenia zwolenników nowego reżimu”? Weź pod uwagę argument autora oraz zaproponuj własne.

 

3
Tryb prezentacji

Ryzyko bandycenia i świadomość AK

Z groźby rozprzestrzeniania się choroby zdawali sobie sprawę niektórzy dowódcy AK. Andrzej Przemyski, biograf Leopolda Okulickiego, przytacza świadczący o tym rozkaz komendanta okręgu AK Kraków płk. Przemysława Nakoniecznego z 18 stycznia 1945 r.: „Zwrócić uwagę na skrupulatne odebranie, zakonserwowanie i zamelinowanie broni i sprzętu. Broń nie może pozostać w rękach pojedynczych żołnierzy AK ze względu na możliwość nieodróżniania żoł[nierz] powstania od bandytyzmu”. Na konsekwencje zamknięcia się w Okopach Świętej Trójcy wskazywali również sygnatariusze memoriału z lipca 1945 r., wśród nich Kazimierz Moczarski. Obawy te potwierdziły się w trójnasób. Nie wydaje się jednak, żeby istniały wówczas realne szanse, by zjawisku bandycenia się podziemia można było skutecznie zapobiec. Chyba że nie doszłoby do okupacji sowieckiej, a do Polski rzeczywiście przyjechałby generał Anders. Wówczas trwanie w lesie nie miałoby sensu, nie powstałyby również olbrzymie pokłady zawiedzionych nadziei, złości oraz nienawiści.

 

źródło

 M. Zaremba, Wielka trwoga. Polska 1944-1947, Kraków 2012, s. 344

Ukryj pytania/zadania
?

Pytania

1) Czy Armia Krajowa zdawała sobie sprawę z ryzyk jakie niesie za sobą demobilizacja?

2) Jaki rozkaz wydał płk. Nakonieczny? Czemu chciał zapobiec?

3) Czy zdaniem autora były jakiekolwiek szanse by zapobiec bandyceniu się?

 

4
Tryb prezentacji

Przykłady napadów

Nie odmawiając heroizmu wielu żołnierzom i oficerom konspiracji antykomunistycznej, którzy zdecydowali się walczyć o wolną i niepodległą Polskę, nie można również nie zauważyć, że powoli coraz częściej ich walka przemieniała się w jakąś okrutną karykaturę samej siebie. Zawsze podczas tego typu rajdów robiono popas w gorzelniach, o ile, rzecz jasna, takowe znajdowały się na trasie przejazdów. W rankingu najczęściej okradanych obiektów po wojnie gorzelnie bez wątpienia znalazłyby się na pierwszym miejscu, znacznie wyprzedzając stacje kolejowe i spółdzielnie rolne oraz nadleśnictwa. Z Krasiczyna ktoś donosił w liście z 29 maja 1945 r.:
Strasznie paskudne czasy. Po nocach rabunki po wsiach i po majątkach. Zwłaszcza gorzelnia boniecka pada ofiarą wciąż i wciąż. Już niezliczoną ilość litrów tego spirytusu wzięli stąd, ostatnio już odchodzą z niczym, bo już się wyczerpało", 

16 marca 1947 r. grupa 30 osób, kierowana przez dowódcę o pseudonimie „Ordon", dokonała skoku na fabrykę marmolady w miejscowości Milejów w powiecie lubelskim. Po rozbrojeniu strażników zrabowano 1400 kg cukru i 30 kg marmolady.
Ofiarami żołnierzy podziemia, zarówno tych „niezłomnych do końca”, jak i „luźnych”, były nie tylko państwowe instytucje czy zakłady pracy, ale również osoby prywatne. W tym kontekście trzeba zwrócić uwagę na co najmniej dwie sprawy. Po pierwsze, na oderwanie się ludzi z lasu od życia społecznego. Prowadziło to do swoistej regresji psychologicznej, polegającej na zaniku norm społecznych. Partyzanci coraz mniej rozumieli cywilów, cywile - partyzantów. Po drugie, niezbędne jest podkreślenie, że partyzanci - tak czy inaczej - musieli liczyć na pomoc mieszkańców wsi. Podczas okupacji zwykle nie stanowiło to problemu, ponieważ grup konspiracyjnych stale działających w terenie nie było znowu aż tak wiele. Sytuacja uległa radykalnej zmianie po rozpoczęciu akcji ,,Burza". Od tej pory setki oddziałów, niekiedy potężnych zgrupowań, musiało znaleźć prowiant wśród chłopów, którzy z czasem byli coraz mniej skłonni dzielić się jedzeniem czy ubraniem z partyzantami. Ci z kolei, często głodni, zmarznięci, nieustannie zagrożeni, nie przebierali w środkach, gdy natrafiali na opór. Naturalnym zaś odruchem chłopów, gdy widzieli zbliżających się partyzantów, było jak najszybsze schowanie butów i połcia słoniny. Oto przykład: 8 sierpnia 1945 r. 13 żołnierzy deklarujących przynależność do AK przeprowadziło rewizję we wsi Poręby, w gminie Kamyk (województwo kieleckie). Zachowywali się spokojnie, bez agresji, w każdym z domostw prosząc o datek. Dopiero w razie stanowczej odmowy dokonywali rewizji, zabierając wówczas więcej, niż pierwotnie żądali. Lucjanowi Bani zabrali świnie oraz marynarkę. Bronisław Szulc dał im dobrowolnie 100 zł, 400 zł wzięli sami z kredensu. Do domu Józefa Kaczmarka wtargnęli przemocą. Zabrali dwa garnitury, 1700 zł, 20 metrów płótna oraz rewolwer. Władysław Młynek usiłował się postawić, wobec tego zabrali mu 2000 zł, skórzaną kurtkę, płaszcz, bochenek chleba, 7 butelek piwa, 20 butelek lemoniady i kilo drożdży". Tak „kulturalnie" to się jednak na ogół nie odbywało.
W historii „upadłych żołnierzy" i strachu przed nimi kluczowy okazał się rozpad struktur podziemia, swoistej sieci społecznej, z jej kontaktami i normami. Jak zwraca uwagę Rafał Wnuk, latem i jesienią 1944 r. na terenach „wyzwolonych" przez Sowietów w wyniku aresztowań i wywózek AK straciła więcej oficerów niż podczas całej okupacji niemieckiej". „Autorytet i znaczenie organizacji maleje wyraźnie z każdym dniem" - notował w swoim dzienniku pod koniec grudnia Zygmunt Klukowski. Jednocześnie odnotowywał, że: „» Bandziorka« stała się zjawiskiem powszechnym i nie widać, żeby starano się to ukrócić". Coraz więcej żołnierzy podziemia pozostawało poza kontrolą, bez żołdu i perspektyw na życie w cywilu. Wielu z nich, zwłaszcza młodych, poza umiejętnością złożenia karabinu maszynowego i jego użyciem w walce niewiele więcej potrafiło. Dlatego pozbawieni „użytecznych funkcji" wojskowi - podobnie jak to miało miejsce wielokrotnie w epoce nowożytnej - zakładali kolejne oddziały i grabili, korzystając ze słabości władzy państwowej. Z miesiąca na miesiąc stawali się też coraz brutalniejsi. Coraz łatwiej przychodziło im kogoś „uziemnić", niekiedy z błahego powodu. Coraz częściej stosowali też odpowiedzialność zbiorową, podczas okupacji nie stanowiło reguły.

źródło

M. Zaremba, Wielka trwoga. Polska 1944-1947, Kraków 2012, s. 347-348

Ukryj pytania/zadania
?

Pytania

1) Wymień i scharakteryzuj opisane wydarzenia

2) Z jaki zjawiskiem opisanym w źródłach mamy do czyniania?

3) Na podstawie tekstów źródłowych oraz wcześniejszych zadań sformułuj tezę co mogło stać za tym zjawiskiem?

 

Bibliografia

  1. Zaremba M., Wielka trwoga. Polska 1944-1947, Kraków 2012