Polska

Między oporem a wiarą – początki komunizmu w Polsce

Damian Banasiak

1
Tryb prezentacji

Ludzie zbędni - definicja

Na istniejących obrazach powojnia ludzi, o których będzie mowa poniżej, trudno odnaleźć. Nie ma ich w pamiętnikach i naukowych monografiach poświęconych heroicznemu zasiedleniu tzw. Ziem Odzyskanych i odbudowie kraju. To, że nie ma ich w opracowaniach o tematyce politycznej, na siłę można jeszcze zrozumieć. Trudniej wytłumaczyć ich nieobecność w dziełach omawiających konflikty międzyetniczne tego okresu. Wyjaśnić, dlaczego tej grupy nie portretują autorzy omawiający sytuację gospodarczo-społeczną, nie sposób. W rzeczywistości zdemobilizowani, dezerterzy, włóczędzy, żebracy, inwalidzi, sieroty, bezrobotni, spekulanci - ich bowiem przede wszystkim mam na myśli - często znajdowali się na pierwszym planie wydarzeń. Kryli się w lasach i zalegali na ulicach i bazarach, współtworzyli tłum. Nieśli w sobie lęk i często sami budzili strach.
Za Stefanem Czarnowskim możemy ich nazywać “ludźmi zbędnymi". Jak ulał pasuje do nich także określenie, “niebezpieczna klasa” - termin Roberta Castela”. W obu przypadkach mamy do czynienia z jednostkami wykluczonymi, niezintegrowanymi, pozbawionymi „użytecznej funkcji" z powodu kryzysu bądź przyspieszonego postępu gospodarczego. Wyróżnia ich zamykanie się w kręgu rodzinnym, niechęć do obcych, duża pobłażliwość wobec patologii. Zawężenie perspektywy społecznej do własnej grupy oznacza niezaangażowanie w sferę polityki, przy jednoczesnej niechęci, a nawet wrogości dla wszelkich “onych": elit politycznych, intelektualnych, biznesowych. Brak zainteresowania polityką nie jest jednak symetryczny. Zwłaszcza w okresach napięć i kryzysów ,,ludzie zbędni" byli powszechnie wykorzystywani w bieżącej walce politycznej. Jak to trafnie określił Czarnowski: szli na „służbę przemocy".

źródło

M. Zaremba, Wielka trwoga. Polska 1944-1947, Kraków 2012,  s. 199

Ukryj pytania/zadania
?

Pytania

1) Na podstawie tekstu źródłowego zdefiniuj pojęcie „Ludzie zbędni”

2) Co charakteryzuje ową grupę

3) Na podstawie wiedzy pozaźródłowej wskaż przykład wykorzystania „ludzi zbędnych” przez polityków

 

2
Tryb prezentacji

Udział ludzi zbędnych we władzy

Spośród “ludzi zbędnych” nowy reżim rekrutował swoich funkcjonariuszy. Pozbawiony kadr, działający w próżni społecznej, masowo ich awansował. Ponieważ tylko jemu zawdzięczali niezasłużony awans, pozycję i prestiż, szybko rosła ich lojalność urzędnicza oraz akceptacja dla polityki partii. Jan Tomasz Gross ma rację, twierdząc, że to raczej rodzimy lumpenproletariat niż Żydzi stał się baza społeczną systemu. Innymi słowy, część „niebezpiecznej klasy" zyskała nową świadomość, stała się “nową klasą”. Dokonywała się prawdziwa rewolucja społeczna. Dawni ,,zbędni" rządzili prowincjonalną Polską w pierwszych powojennych miesiącach i latach. Wśród inteligencji, zasadniczo opozycyjnej, dominowało przekonanie, że władzę sprawują “ludzie znikąd”, ćwierćanalfabeci. W swoim dzienniku Hugo Steinhaus zanotował w kwietniu 1945 r. nie bez złośliwości:
Rządzą smarkacze z milicji, różni ex-szynkarze, nieroby; chcąc uzyskać poświadczenie albo przepustkę, trzeba tekst dyktować, bo sami nie ułożą.
Należy jednak podkreślić, że „zbędni" nie stanowili jedynej grupy naboru dla komunistycznej władzy. Nie wszyscy trafiali do Milicji Obywatelskiej czy Powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa. Niektórzy zasilali bandy rabunkowe, szajki szabrownicze. Część uczestniczyła w przemocy w mniej zorganizowanych formach, biorąc udział w pogromach czy linczach, dokonując jednostkowych kradzieży, porachunków i gwałtów.

źródło

M. Zaremba, Wielka trwoga. Polska 1944-1947, Kraków 2012, s. 203

Ukryj pytania/zadania
?

Pytania

1) Wymień zajęcia, którymi „Zbędni” parali się po wojnie

2) Wyjaśnij dlaczego autor pisze, że prowincjonalną Polską rządzili dawni „zbędni”

3) Sformułuj tezę, dlaczego władza tak chętnie angażowała zbędnych w struktury władzy mimo iż przez inteligencję uważani byli oni za „ćwierćanalfabetów”.

 

3
Tryb prezentacji

Inwalidzi wojenni

Także w Polsce inwalidów można było spotkać dosłownie wszędzie: żebrali pod kościołami, w tramwajach i pociągach, handlowali czym popadnie, wałęsali się po bazarach i placach targowych. Dwa lata po wojnie:
Na ulicach Warszawy i innych miast polskich spotykamy dość często skulone postacie inwalidów wojennych, wyciągające ręce po prośbie. Liczni grajkowie, również wojenni inwalidzi, zbierają datki na ulicach w tramwajach, na kolejach. Nierzadko wśród nich widzi się ludzi bez nogi czy ręki. Publiczność wzruszona widokiem tym rzuca jałmużnę, litując się nad losem ofiar wojny.
Pod koniec 1945 r. inwalidzi wojenni stanowili prawdziwą armię. Związek Inwalidów Wojennych RP liczył około 300 tys. członków, czyli więcej niż wynosiła liczba mieszkańców ówczesnego Krakowa.

źródło

M. Zaremba, Wielka trwoga. Polska 1944-1947, Kraków 2012, s. 213

Ukryj pytania/zadania
?

Pytania

1) Z jak dużą ilością inwalidów wojennych mamy do czynienia w powojennej Polsce?

4
Tryb prezentacji

Skala demobilizacji i narzekania żołnierzy

Żołnierze

Demobilizacja odbywała się etapowo. Największa fala opuściła koszary pomiędzy wrześniem a grudniem 1945 r., kiedy do cywila przeszło około 135 tys. osób. Kolejne redukcje, wywołane trudnościami gospodarczymi państwa, nastąpiły wiosną 1946 r. W sumie do czerwca zostało zredukowanych około 200 tys. żołnierzy i oficerów. Jak się okazało, szybkość demobilizacji nie pozostała bez wpływu na warunki, w jakich proces ten się odbywał, a także na sytuację na rynku pracy, który nie we wszystkich regionach kraju był w stanie wchłonąć taką masę nowych pracowników.
Jesteśmy w lokalu Towarzystwa Przyjaciół Żołnierza przy ulicy Żurawiej 1 m. 3. Stół i parę krzeseł tworzą skromne umeblowanie pokoju. W oknach brak szyb. Przy otwieraniu drzwi wiatr przewraca kartkami papieru. Rozmowę przerywają co chwilę wchodzący żołnierze.
- Zostałem zdemobilizowany dwa tygodnie temu. Szukam zajęcia. Do rozbiórki gruzów jestem za słaby, a to jedyna praca, którą mi dotąd zaofiarowano. (...)
- Trzeci dzień jestem w Warszawie. Chciałem odnaleźć rodzinę, ale podobno wszyscy zginęli. Od przyjazdu nic nie jadłem, spałem na gruzach. (...)
- Kazano mi opuścić szpital wojskowy z powodu braku miejsca, chociaż rany się jeszcze nie zagoiły całkowicie. Pracować nie mogę. (...)
Setki spraw, setki osób. Oficerowie, podoficerowie, szeregowi. Blade, zmęczone twarze, zniszczone mundury, w ręku czasem skromny tobołek, czasem nic. Wyjmują papiery, tłumaczą, pokazują ordery i odznaczenia. We wszystkich oczach prośba: “Pomóżcie!". Niektórzy mają już poza sobą długą wędrówkę od urzędu do urzędu, od instytucji do instytucji; widać, że nie po raz pierwszy powtarzają swoje wywody. Jedni mówią głosem cichym, jakby się wstydzili swego położenia, zmuszającego ich do szukania czyjeś opieki. - Inni wymagają:
- Biliśmy się za was. Narażaliśmy życie, abyście wy mogli swoje budować spokojnie. Należy nam się kawałek chleba i dach nad głową. (...)
Ludzie, którzy przeżyli sześć lat straszliwej wojny, mają zbyt stargane nerwy, by móc oprzeć się panicznym nastrojom".

źródło

M. Zaremba, Wielka trwoga. Polska 1944-1947, Kraków 2012, s. 205, 207

Ukryj pytania/zadania
?

Pytania

1) Porównaj dane nt. ilości zdemobilizowanych żołnierzy z liczebnością polskiej armii dzisiaj

2) Zaproponuj zajęcia dla demobilizowanych. Weź pod uwagę wydarzenia i procesy lat 1945-1946

3) Na co narzekają byli żołnierze. Co może być przyczyną takiej sytuacji?

 

5
Tryb prezentacji

Droga do bandytyzmu

"Kończyć szkoły? Zacząć uczciwie pracować na życie?” Droga między „leśnymi ludźmi” a „ludźmi zbędnymi” mogła być dla nich krótsza niż w wypadku jakiejkolwiek innej grupy społecznej. Wielu z tych, którzy byli w Armii Ludowej, trafiło do MO i UB. Z kolei ich polityczni przeciwnicy z AK, BCh i NSZ bądź kontynuowali walkę zbroją, nierzadko schodząc na drogę bandytyzmu, bądź ujawniali się w ramach dwóch fal amnestii. Z punktu widzenia niniejszych rozważań najciekawsi są ci, którzy zarówno wobec konspiracji, jak i wobec społeczeństwa przestali spełniać “użyteczne funkcje" i przeszli na “służbę przemocy". Ten proces obserwował Zygmunt Klukowski, który na własnej skórze podczas napadu bandyckiego doświadczył brutalności „luźnych" żołnierzy podziemia. Pisał: „Do berlingowskiego wojska chłopcom naszym iść nie pozwolono, nie zaopiekowano się nimi tak, jak należało, puszczono samopas, żołd wypłacano w wysokości niewystarczającej, by się utrzymać, zwłaszcza tych, którzy lubią i wypić, i zabawić się. Przy słabszych więc podstawach moralnych, odzwyczajeni od zwykłej pracy, zaprawieni w różnych gwałtach, niektórzy łatwo zaczęli pozbywać się skrupułów i stali się faktycznie bandytami."

źródło

M. Zaremba, Wielka trwoga. Polska 1944-1947, Kraków 2012, s. 211

Ukryj pytania/zadania
?

Pytania

1) Scharakteryzuj przyczyny stojące za zejściem byłych żołnierzy AK, BCh i NSZ na złą drogę

2) Z jakimi dylematami mierzy się cytowany na samym początku Edward Dąbski, egzekutor AK

 

6
Tryb prezentacji

Źli milicjanci

„Ludźmi zbędnymi” byli wówczas nie tylko spekulanci, dezerterzy czy inwalidzi. Do tej kategorii należeli także milicjanci, zwłaszcza niżsi rangą. Za Czarnowskim można ich nazwać “ludźmi zbędnymi w służbie przemocy". Na początek trzy przykłady. 14 maja 1945 r. „Gazeta Lubelska” doniosła o skazaniu na śmierć milicjanta, który zabił dwie osoby. Wyrok wykonano. Wiosną 1947 r. w Wiśniewie niedaleko Ełku komendant tamtejszego MO Konstanty Uliasz zgwałcił trzy kobiety: dwie Polki i Niemkę, dwie z nich w siedzibie posterunku. Został wydalony z MO i aresztowany. 4 lipca 1946 r. w Kielcach rozegrał się największy z powojennych antysemickich pogromów. Został zainicjowany i w dużej mierze przeprowadzony przez grupę tamtejszych funkcjonariuszy MO. Milicjanci to ważni aktorzy powojennej sceny. Zamiast wprowadzać ład i porządek, zwiększali społeczną niepewność, pogłębiali chaos („milicja wprowadza anarchię”). Ich udział w pogromach i linczach rozzuchwalał, sprawiał, że wszyscy pozostali mogli czuć się bezkarni. Nie tylko swoim zachowaniem demoralizowali innych, ale i dokonywali najcięższych przestępstw. Oczywiście nie wszyscy. W raportach Komend Wojewódzkich MO czasami dołączano rubrykę o “wypadkach bohaterstwa ze strony milicjantów". O starciach z radzieckimi maruderami była już wcześniej mowa. Jednak teraz interesują nas ci źli. Kim byli i co nimi kierowało? Liczbowo największą grupę stanowili w milicji młodzi mężczyźni w wieku 20-25 lat, bez wykształcenia, nierzadko „zarażeni" wojennym stylem życia, zdemoralizowani.
Wielu milicjantów ukończyło najwyżej kilka klas szkoły powszechnej, więc przypadki analfabetyzmu dałoby się odnotować prawdopodobnie w każdej komendzie, i to wcale nie pojedyncze. O poziomie umysłowym ludzi, którzy trafiali do MO, świadczą sporządzone przez nich raporty - napisane językiem mówionym, z licznymi błędami ortograficznymi, logicznymi i stylistycznymi. A przecież pisały je osoby najlepiej „na komendzie" władające piórem. Funkcjonariuszy pozbawionych elementarnego wykształcenia po sześciu latach wojny i czasami długim pobycie „w lesie" charakteryzował bardzo niski ogólny poziom wiedzy i kompetencji poznawczych. W Powiatowej Komendzie MO w Mielcu milicjanci nie wiedzieli, jak nazywa się prezydent KRN i naczelny dowódca WP. Tak popularne w PRL dowcipy i anegdoty o milicjantach nie wzięły się z niczego. Jeśli chodzi o asocjacje polityczne, to najczęściej oficerowie deklarowali przynależność do PPR (8-10 proc.), jednak zdecydowana większość podoficerów i szeregowych nie należała do żadnej partii politycznej. W czasie okupacji znaczna część otarła się o konspirację. Do milicji z marszu trafiali żołnierze komunistycznego podziemia. Wiele Komend Powiatowych i Miejskich MO zostało zorganizowanych przez oddziały AL., np. w Lublinie, Kraśniku, Rzeszowie, Siedlcach, Garwolinie, Częstochowie. W szeregach milicji nie brakowało również dawnych członków oddziałów partyzanckich BCh i AK. Były powiaty, w których akowcy stanowili nawet połowę obsady.
Samo pochodzenie, wcześniejsza ,,zbędność", wojenne doświadczenia nie tłumaczą dostatecznie powojennego zachowania milicjantów: przyczyn popełnianych przez nich licznych przestępstw, udziału w antysemickich pogromach. Można wskazać na kilka dodatkowych zmiennych kawałków układanki. Kluczowy jej element to bardzo silna deprywacja materialna, dotycząca większości milicjantów. Szeregowy milicjant otrzymywał 500-550 zł miesięcznie (1945-1946), co było w ówczesnych warunkach pensją głodową. Narzekania na brak butów, umundurowania, niedostateczne wyżywienie napływały ze wszystkich Komend Wojewódzkich. „W opinii miejscowej ludności milicjant staje się pośmiewiskiem z uwagi na nędzę rodzin milicyjnych” - donoszono z Poznania. Podobnie sytuacja wyglądała w Warszawie: „Milicjanci są zgorzkniali z powodu złych warunków materialnych, braku umundurowania, niezaopatrzenia rodzin itd. Stąd niechęć do służby, (...) liczne wypadki dezercji”. Jak głosiło popularne wówczas powiedzonko o funkcjonariuszach nowej władzy: „z przodu łata, z tyłu łata, oto idzie demokrata”.

źródło

M. Zaremba, Wielka trwoga. Polska 1944-1947, Kraków 2012, s 263-264, 266

Ukryj pytania/zadania
?

Pytania

1) Wymień przestępstwa milicjantów wskazane w tekście

2) Scharakteryzuj przeciętnego milicjanta powojnia

3) Czy poziom wiedzy część milicjantów w jakiś sposób koresponduje ze stanem opisanym przez Trofima Maryszczuka (pierwszy tekst źródłowy)?

4) Scharakteryzuj przynależność partyjną oraz przeszłość milicjantów

5) Wymień przyczyny deprawacji milicjantów wskazane przez autora. Czy zgadzasz się z nimi. Odpowiedź uzasadnij.

6) Do czego nawiązuje żart: „z przodu łata, z tyłu łata, oto idzie demokrata”?

 

7
Tryb prezentacji

Złe warunki finansowe

Z trudnościami bytowymi powojnia milicjanci radzili sobie, jak mogli, a mogli wiele. „Milicja i UB nie otrzymują zaopatrzenia i wobec tego rabują" przyznawał Aleksander Zawadzki, wówczas członek BP KC PPR i wojewoda śląsko-dąbrowski. Najważniejszym sposobem na wypełnienie pustego portfela na tzw. Ziemiach Odzyskanych był szaber, względnie przejmowanie towaru od złapanych szabrowników. „Milicja jest b. słaba, źle uzbrojona i na niesłychanie niskim poziomie moralnym - oceniano sytuację na Opolszczyźnie. - Milicjanci biorą udział w rabunkach, są często w cichej zmowie z »szabrownikami«". Powszechne było przyjmowanie łapówek: drobnych od „naręcznej handlarki" i znacznie poważniejszych od rekinów czarnego rynku. Na terenach wiejskich brali od chłopów chcących wymigać się od kontyngentów. „Atmosferę panującą w MO cechuje sprzedajność do tego stopnia, że w powiatach np. dziwią się, jeśli ktoś przyjeżdża na inspekcję z Komendy Głównej i, wyjeżdżając, niczego nie żąda”. Milicjanci powielali zachowania z partyzantki, powszechnie rekwirując żywność i ubrania. W liście do starosty ktoś skarżył się:
[W Niedrzwicy, koło Lublin] milicjanci przeprowadzili rewizję u nauczycielki i u innych mieszkańców gminy za rzekomo podejrzanymi osobami, w tym czasie zabrali garderobę i inne rzeczy pochodzenia cywilnego i furmankami odwieźli do Lublina. (...) [Rz]eczy zabrane u prywatnych osób milicjanci dają na przechowanie do Piotrkowskiej i Bednarzowej zamieszkałych w Niedrzwicy. Tymi rzeczami później milicja dzieli się z nimi. Na terenach „bimbrowniczych” - np. w okolicach Warszawy - milicyjne grupy przestępcze otaczały wymuszoną opieką nielegalne gorzelnie, zajmując się również dystrybucją samogonu. Zdarzały się wypadki, że milicjanci strzelali „zza płota” do ośmielających się naruszyć mir „ich bimbrowni”. Pijaństwo milicjantów i nadużywanie przez nich władzy to codzienność powojnia.

źródło

M. Zaremba, Wielka trwoga. Polska 1944-1947, Kraków 2012, s. 270

Ukryj pytania/zadania
?

Pytania

1) Do jakich zjawisk patologicznych doprowadziły złe warunki finansowe w milicji.

2) Czy władza była świadoma postępowania części milicjantów?

 

8
Tryb prezentacji

Antysemityzm w milicji

Postawa antyradziecka groziła ukaraniem: brakiem awansu, zwolnieniem ze służby. Istniała jednak płaszczyzna porozumienia ze społeczeństwem dająca możliwość zamanifestowania swojego dystansu wobec władzy, a jednocześnie bezpieczniejsza, ponieważ niegrożąca (przynajmniej początkowo) surowymi konsekwencjami służbowymi - antysemityzm. To kolejny ważny element wyłaniającego się obrazu. O powszechności przekonań antysemickich w tej grupie zawodowej świadczą chociażby czystki w milicji przeprowadzone w Krakowie w 1945 r. oraz województwach dolnośląskich, kieleckim i poznańskim po pogromie w Kielcach i wydarzeniach w Kaliszu. Granat do sierocińca żydowskiego w Rabce najpewniej rzucili tamtejsi milicjanci. Dwóch funkcjonariuszy z Komendy Powiatowej w Dzierżoniowie na przełomie lipca i sierpnia 1946 r. obrzuciło kamieniami synagogę. Ostrzelali także wartownika Komitetu Żydowskiego. W całym kraju podobnych antysemickich ekscesów z udziałem milicjantów było więcej. Trzeba pamiętać o konflikcie między MO a UB - niewykluczone, że właśnie milicjanci najmocniej podzielali stereotyp odnoszący się m.in. do oficerów Urzędów Bezpieczeństwa: „Żydzi rządzą”. We wrześniu 1945 r. w Komendzie MO przy ulicy Wilczej w Warszawie odbył się dla tamtejszych śledczych wykład pt. Rasizm i antysemityzm. Z sali padały głosy: „dopóki Żydzi będą zajmowali stanowiska, w Polsce będzie źle” „jesteśmy pokrzywdzeni przez Żydów - niskie płace nasze i robotnicze to wina Żydów, to ich polityka", „Żydów trzeba wyniszczyć i wygnać”. Słychać było wyraźne szepty: „precz z Żydami!"„wypędzić Żydów z »Bezpieki«".

 

źródło

M. Zaremba, Wielka trwoga. Polska 1944-1947, Kraków 2012, s 269

Ukryj pytania/zadania
?

Pytania

1) Do jakiego stereotypowego myślenia nawiązuje „możliwość zamanifestowania swojego dystansu wobec władzy” poprzez antysemityzm

2) Wymień i scharakteryzuj opisywane postępowanie milicjantów o charakterze antysemickim

3) Co autor sugeruje pisząc o „płaszczyźnie porozumienia ze społeczeństwem”? Czy zgadzasz się z autorem? Uzasadnij swoje stanowisko, a następnie skonfrontuj je z częścią V tematu „Przemoc wobec Żydów”

 

9
Tryb prezentacji

Milicjanci – podsumowanie

Z układanki wyłania się psychologiczny obraz „złych milicjantów”: chłopskich synów, często prymitywnych i źle wykształconych, zdemoralizowanych wojną; przeświadczonych, że z racji pełnionych funkcji i realnego niebezpieczeństwa utraty życia i zdrowia należy im się więcej; sfrustrowanych tym, że „Żydzi z UB mają lepiej”, psychicznie niepotrafiących poradzić sobie z sytuacją krzyżujących się nacisków. Dodajmy do tego wojnę domową, która toczyła się na wschodzie, południu i w centrum kraju, oraz agresję - produkt tych wszystkich nawarstwień - która była wówczas wyrażana na wiele sposobów.

 

źródło

M. Zaremba, Wielka trwoga. Polska 1944-1947, Kraków 2012, s 269

Ukryj pytania/zadania

Zadania

Porównaj dokonaną wcześniej charakterystykę przeciętnego milicjanta (źródło Źli milicjanci) z podsumowaniem. Dopisz elementy brakujące.

10
Tryb prezentacji

Związek szabrowników

Trzecia, ta właściwa i zarazem najsilniejsza fala „gorączki szabrowania” przelała się przez tereny należące do Rzeszy, a także tam gdzie prowadzono akcję kolonizacyjną na ziemiach polskich. Rozpoczęła się jeszcze zimą, a swoją kulminację, jeśli chodzi o liczbę uczestniczących w szabrowaniu, osiągnęła latem i jesienią 1945 r. Trudno wskazać, by wśród szabrowników przeważały określone cechy, jak wiek, płeć czy grupa społeczna. „Zapewne, że szabrownictwo nie jest jedynym grzechem naszego społeczeństwa - przyznawał częstochowski »Głos Narodu« w sierpniu 1945 r. - (...) ale tak powszechnej »zarazy«, tak obejmującej ogół obywateli, bez względu na wiek, zawód i przynależność socjalną danych jednostek, na szczęście nie ma. Szabrują setki ludzi, od wlokących się na Śląsk półślepych dziadów począwszy, a na przemyślnych młodzieńcach, którzy autami co tydzień suną na Zachód, skończywszy".
Rozmiary owej „zarazy" są również trudne do określenia. Nie będzie jednak przesady, jeśli określi się ją jako masową. Niektóre miejscowości, zwłaszcza te położone po polskiej stronie przy granicy z Rzeszą, niemal zupełnie opustoszały. Na Dolny Śląsk i Wybrzeże Gdańskie wyruszyły tysiące osób pragnących wykorzystać okazję do szabru. W „Dzienniku Bałtyckim” z 1 czerwca 1945 r. czytamy: „W ostatnich miesiącach wiedzieliśmy dziesiątki, setki i tysiące ludzi, którzy ogarnięci istnym szałem plądrowania nie swoich mieszkań i zagród tłoczyli się jak szarańcza na tyłach wojsk, pierwsi wpadali do opuszczonych przez Niemców miast i osiedli - i rabowali, niszczyli i deptali”. W listopadzie na jednym z poznańskich dworców przeprowadzona została obława, jedna z wielu w tym czasie. Ponoć 60 proc. podróżnych stanowili szabrownicy. Nawet jeśli byłaby to grupa o połowę mniejsza – „ludzie w podróży” to bardzo ważny element ówczesnego pejzażu - to i tak wiele mówi nam ona o skali procederu. Większość pochodziła z Warszawy, Krakowa i Tarnowa. A pamiętajmy, że chodziło tylko o tych, którzy podróżowali koleją. Statystycznie wśród szabrowników, przynajmniej początkowo, musieli przeważać ludzie, którzy udawali się na połów piechotą, furmanką bądź byli podrzucani przez radzieckich kierowców. Największe „zagłębia szabrownicze” znajdowały się więc na Augustowszczyźnie, na północnym Mazowszu, Kaszubach, w zachodniej Wielkopolsce i Małopolsce, w okolicach Częstochowy. Każdy jechał tam, gdzie mu było najbliżej. Przykładowo: mieszkańcy Kaszub uczynili swoja żyłe złota z Elbląga. Edmund Osmańczyk natknął się na „bandy najgorszych mętów” które na Opolszczyznę przybyły z Kieleckiego, Częstochowskiego i Zagłębia. Szabrownicy z Zakopanego jeździli w Sudety, skąd przywieźli m.in. lunety do oglądania z Gubałówki Giewontu. Stanisław Ziemba, wówczas redaktor naczelny „Dziennika Zachodniego”, pisma szeroko omawiającego sytuację na terenach nadodrzańskich, wspominał, że szczególnie dobrze rozchodziło się ono na Rzeszowszczyźnie i w centralnej Polsce. Jego zdaniem tamtejsi czytelnicy rekrutowali się głównie z „podróżników”, którzy jeżdżąc na Śląsk „po towar” po każdym powrocie do domu chcieli mieć aktualne wiadomości, czy się coś na tych terenach nie zmieniło i czy można ryzykować kolejną podróż na zachód. Jeśli tak było w rzeczywistości, to świadczyłoby już o pewnej profesjonalizacji wypraw szabrowniczych. Początki były jednak inne.

źródło

M. Zaremba, Wielka trwoga. Polska 1944-1947, Kraków 2012, s 295-296

Ukryj pytania/zadania
?

Pytania

1) Kiedy ma miejsce kulminacja szabru powojennego?

2) Co „Głos narodu” pisze o tym procederze. 

3) Kto i gdzie szabrował? Jakie tereny zostały najbardziej dotknięte tym procederem? Dlaczego?

4) Czy twoim zdaniem były miejsca, które ominął szaber? Skonfrontuj swoje zdanie z kolejnym źródłem.

 

11
Tryb prezentacji

Szaber w obozach zagłady

W Treblince kopią – złoto!
Kto? Wszyscy: dzieci i kobiety. Starzy i młodzi. Tak. Z dołów śmierci z przegniłych szmat, spomiędzy zwałów trupich dobywają złoto! Łamią pokurczone w śmiertelnym bólu palce, rozbijają szczęki. Od miesięcy trwa ta akcja.
Ledwie świt ciągną z wszech stron: z Gutów, Wólki Okrąglik, Kosowa, Małkini, ba! przyjeżdżają z Sokołowa, z Siedlec, Warszawy, Ostrołęki, z własnymi narzędziami do „pracy” – łopatami, motykami i oskardami. Opowiadają nieliczni, którym w głowie nie mieści się możliwość tego rodzaju bogactwa, że zjawią się tam i zorganizowane grupy. Minami i granatami szybciej i sprawniej przekopują teren... Niejeden świeży trup padł tam z ręki konkurenta. Złoto jednak silniejsze. Niewielu, powtarzam, oparło się tej zbiorowej psychozie, pokusie łatwego dorobku.
„Zdobywców” łatwo rozpoznać. Po nowych, obszernych zabudowaniach, blaszanych dachach, szerokim geście w pijackiej zgrai, i wykwalifikowanym języku taksatora „prób” i „karatów”. Pociągami przez Siedlce i Małkinię zaopatrują Warszawę (róg Ząbkowskiej i Targowej) w cenny, jakże cenny towar - inne typy spod ciemnej gwiazdy – „obrotowcy”.

 

źródło

M. Zaremba, Wielka trwoga. Polska 1944-1947, Kraków 2012, s 305

Ukryj pytania/zadania
?

Pytania

1) Oceń postępowanie ludzi szabrujących w opisanym miejscu. 

2) Co mogło skłonić ludzi do opisanych zachowań?

3) Co cytowani ludzie myślą i jak opisują szabrowników

 

Bibliografia

  1. Gov.pl, Liczniejsze wojsko i więcej pieniędzy na obronność – Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o obronie Ojczyzny, [online], [dostęp 19.08.2022], dostępny w Internecie: https://www.gov.pl/web/premier/liczniejsze-wojsko-i-wiecej-pieniedzy-na-obronnosc--rada-ministrow-przyjela-projekt-ustawy-o-obronie-ojczyzny2
  2. Zaremba M., Wielka trwoga. Polska 1944-1947, Kraków 2012